poniedziałek, 5 listopada 2018

66. Gość z Biura Aurorów

Kiedy Nowa Generacja zobaczyła Teddy'ego Lupina siedzącego przy stole nauczycieli w Wielkiej Sali, od razu się domyślili, że wydarzyło się coś wielkiego. Albus, James i Maggie posłyłali w jego stronę pytające spojrzenia, jednak chłopak udawał, że jest tak pochłonięty posiłkiem, że tego nie zauważa. Fred, obdarzony najmniejszą cierpliwością, w końcu nie wytrzymał.
- Idę do niego - oznajmił, podnosząc się z ławki.
Molly szarpnęła go za szatę i kuzyn klapnął z powrotem na siedzenie. Spojrzał na nią przy tym z pode łba.
- I co zamierzasz zrobić? - warknęła. - Zapytasz przy nauczycielach: "Hej, Teddy! Czy możesz nam zdradzić super-tajne plany aurorów, które sprawiły, że wróciłeś do Hogwartu"?
Nic jej na to nie odpowiedział. James szturchnął go po przyjacielsku w ramię.
- Zagadamy do niego po śniadaniu - powiedział. - Nie da rady unikać nas wszystkich.
- I chyba nie zamierza - zauważyła Rose, gdy Teddy wstał od stołu nauczycielskiego i ruszył w ich kierunku.
Maggie wstrzymała oddech i wymieniła z Albusem spojrzenie. James i Fred wyglądali jakby zaraz mieli wyjść z siebie i stanąć obok. W chwili, gdy Teddy podszedł do stołu Gryfonów, od Krukonów i Puchonów odłączyli się pozostali członkowie Generacji. Lily bez zastanowienia skoczyła przyszywanemu bratu na szyję, dusząc go w uścisku, na co parsknął śmiechem i zmierzwił jej włosy.
- A podobno nie interesuje cię kariera nauczyciela - zakpił Louis, przybijając z Teddym piątkę.
- Bo nie interesuje - odparł chłopak.
- Tata wylał cię z pracy? - zażartował wtedy Jim, na co Teddy skrzywił się nieznacznie. - No nie żartuj!
- Nie wyleciałem! - zastrzegł zaraz Teddy. - Powiedzmy, że dostałem urlop zdrowotny - wyszczerzył się.
- I spędzasz go w Hogwarcie? - zwątpiła Rosie.
- Dobra. - Lily wywróciła oczami. - Po prostu powiedz co jest grane, Teddy. Dlaczego tata cię tu przysłał?
- Robisz za ochroniarza? - zapytała Rox, zerkając przy tym na Maggie, która poruszyła się niespokojnie.
Teddy westchnął ciężko.
- Wiedziałem, że to będzie niewykonalne... - zaczął do siebie mamrotać. - Ale Harry stwierdził, że dam radę.
- Po tylu latach z nami wszyscy dalej się łudzą... - wyszczerzył się Fred.
- Powiem co się dzieje, ale nie tutaj - obiecał Teddy. - Już i tak przyciągamy uwagę - oznajmił, dobrze widząc, że inni uczniowie gapią się na nich z zainteresowaniem, a ci, którzy siedzieli najbliżej wyraźnie nadstawiali uszu, by to i owo usłyszeć. - Spotkajmy się w przerwie między waszymi zajęciami na błoniach - powiedział, a potem raz jeszcze zmierzwił włosy Lily i odszedł.

***
Teddy pokręcił głową na widok grupki, która czekała na niego na błoniach. Zgromadzili się niemal wszyscy członkowie Nowej Generacji. Chłopak z pewną nostalgią pomyślał o swojej narzeczonej, która przebywała obecnie we Francji, a także jej siostrze. Brakowało tylko ich, by grupa była kompletna.
- Musicie mi obiecać, że to co wam powiem, zostanie tylko między nami - zaczął bez wstępu, gdy Generacja otoczyła go kołem, słuchając uważnie.
- Za kogo nas masz? - oburzyła się Lily, na co bracia i kuzyni tylko posłali jej spojrzenie. - Dobra - westchnęła. - Nic nie powiem bliźniakom, jeśli o to wam chodzi. Zadowoleni?
- Jak najbardziej, Kropeczko - uśmiechnął się Teddy, siadając na trawie.
Generacja natychmiast zajęła miejsca w pobliżu. Wszyscy pochylili się w stronę Teddy'ego, nie chcąc uronić ani słowa z tego, co będzie im opowiadał.
- Biuro podejrzewa, że Komnata Tajemnic może znowu zostać otwarta - powiedział spokojnie.
Dziewczęta wydały z siebie głośny okrzyk, a chłopcy popatrzyli po sobie niepewnie.
- TA Komntata? - musiał upewnić się Albus.
- Dokładnie - potaknął Teddy.
- To niemożliwe - oznajmiła zaraz Molly, potrząsając piaskowymi włosami. - Wejście do Komnaty jest zamknięte i nie ma już nikogo, kto mógłby je otworzyć.
- No i nie zapominajmy o szczątkach bazyliszka, który spokojnie spoczywa w Komnacie - dodała Lucy, zgadzając się z siostrą. - Nie ma już potwora, który mógłby terroryzować szkołę.
- Naprawdę myślicie, że ten bazyliszek był jeden i jedyny? - prychnęła Lily, odrzucając na plecy warkocze. - Jestem przekonana, że gdzieś jeszcze istnieją jakieś egzemplarze. A co do otwarcia Komnaty Tajemnic, to wcale nie jest niemożliwe. Wszyscy już wiedzą, gdzie się znajduje. A nauczenie się kilku słów w mowie węży wcale nie jest takie trudne.
- Doprawy, Kropeczeko? - zakpił Louis.
Brązowe oczy spojrzały na niego chłodno, a potem Lily zasyczała cicho. Molly aż podskoczyła, a Roxanne, siedząca najbliżej dziewczynki, odsunęła się automatycznie. Pozostali gapili się na Lily w milczeniu. Nawet Teddy wydawał się być zaskoczony.
- Co to mało być? - zirytował się James, któremu nie podobało się, że jego mała siostrzyczka potrafi mówić w języku Salazara Slytherina.
- Tylko udowadniałam swoją teorię - odpowiedziała mu.
- Niestety, Kropeczka potwierdziła moje obawy - mruknął Teddy. - Skoro nawet ty potrafisz coś powiedzieć w mowie węży, nie sądzę by inni mieli z tym problem.
- Nawet ja?! - zapiszczała, oburzona. - Jestem Krukonką! Jestem...
- Tak, tak... - Rox poklepała ją po ramieniu. - Wszyscy wiemy, że jesteś super-inteligentna.
- Powracając do tematu. - Maggie nerwowo zagryzła wargę. - Skąd wiadomo, że Komnata ma być znowu otwarta?
- O czym nie wiemy? - zapytał ponuro James.
- Słuchajcie. - Teddy spojrzał po kolei na każego. - I tak powiedziałem wam za dużo. Harry nie chciał żebyście się dowiedzieli o bazyliszku, bo tak naprawdę to może być fałszywy alarm. Jestem tutaj żeby się upewnić, że nic nikomu nie zagraża.
- My się możemy upewnić - oznajmił wtedy James. - Lily potrafi otworzyć wejście, my mamy Mapę Huncwotów...
- OSZALAŁEŚ?! - Teddy zerwał się na równe nogi. - Nie będziecie niczego sprawdzać! To niebezpieczne! Macie mi wszyscy natychmiast obiecać, że pod żadnym pozorem nie zbliżycie się do Komnaty. Żadne!
- Mamy ci złożyć Wieczystą Przysięgę? - zapytał z przekąsem Fred.
- Jeśli będzie trzeba - odparł na to Teddy.
Dopiero wtedy dotarła do nich powaga sytuacji.
- To nie są żarty - powiedział Teddy. - To naprawdę poważna sprawa. Jeśli ktoś przemycił jajo do Hogwartu, wszyscy są w niebezpieczeństwie. Ale nie musicie pakować się w kłopoty z premedytacją. Zacznijcie wreszcie być odpowiedzialni.
James spuścił wzrok i niechętnie skinął głową. Maggie była zdziwiona widząc, że poddaje się bez walki. To nie było w jego stylu. Przyglądała się mu bacznie, czekając aż się czymś zdradzi, ale chłopak uparcie wbijał wzrok w stopy, co wyraźnie usatysfakcjonowało Teddy'ego.
- Chciałem was poprosić żebyście mieli się na baczności - powiedział już spokojnie. - Mapa raczej nie pokaże bazyliszka, ale może wskazać osobę, która zbyt często kręci się w pobliżu toalety Jęczącej Marty. Byłoby dobrze, gdybyście mi ją tymczasowo pożyczyli.
- Nie ma opcji! - zawołał skrajnie przerażony James.
- Bez Mapy, Tyke wywali nas ze szkoły w pięć minut! - zgodził się z kuzynem Fred.
- Możemy jedynie zdawać ci raport z tego, co sami na niej zaobserwujemy, co ty na to? - zasugerował James.
Przyszywany brat spojrzał na niego podejrzliwie.
- Ale macie tylko obserwować. Tylko - zastrzegł, na co James zaraz skinął głową. - A teraz rozejść się. I ani pary z ust!
Lily wywróciła oczami i podniosła się, otrzepując szatę z trawy. Razem z Hugonem, Rox i Lucy odeszła szybko, a zaraz za nimi poszła Molly.
- Idziemy, chłopaki - zakomenderował Fred. - Mamy zadanie.
Louis zasalutował Teddy'emu na pożegnanie. James obejrzał się jeszcze na Albusa, Rose i Maggie, którzy wyraźnie chcieli o coś zapytać, a potem westchnął i dołączył do kumpli.
- Wiesz coś... - zaczęła Maggie, ale Teddy zaraz pokręcił głową.
- Przykro mi - odparł. - Wszyscy robimy co możemy, ale utknęliśmy w martwym punkcie.
Maggie spuściła głowę i Rosie położyła jej dłoń na ramieniu, próbując ją jakoś pocieszyć.
- Może jednak Zwierciadło się pomyliło? - szepnęła blondynka. - Może nie zadziałało?
- Zwierciadło? - zdziwił się Teddy. - Jakie Zwierciadło?
- Nowa metoda wróżenia! - odpowiedział zaraz Albus. - Profesor Trelawney dziwaczeje z roku na rok.
- Jasne... - mruknął Teddy, wyraźnie im nie dowierzając. - Zmykajcie już lepiej. Mam zadanie.
- Uważaj na siebie, Teddy - powiedziała cicho Rosie.
- Spokojna głowa - odparł. - Nic mi nie będzie.

2 komentarze:

  1. Będzie w tym miesiącu następny rozdział? Nie mogę się doczekać jak dalej potoczy się ta sprawa z bazyliszkiem!

    OdpowiedzUsuń