środa, 29 marca 2017

41. Zwierciadło Ain Eingarp

Albus i Rosie uznali, że nie chcą być świadkami tego, co ma się wydarzyć, dlatego zaszyli się w bibliotece z pracami domowymi z zaklęć i transmutacji, natomiast Maggie została w pokoju wspólnym, czekając na pojawienie się Jamesa. Jak na złość chłopak nie chciał się pojawić. Zdążyła napisać cały esej dla Boota, gdy Jim wreszcie zjawił się w wieży. Widząc Maggie, błyskawicznie ruszył w kierunku dormitorium.
- James! - zawołała za nim, ale się nie zatrzymał.
Wydała z siebie poirytowane prychnięcie i pobiegła za nim. Złapała go za ramię, zatrzymując przed pokojem.
- Mnie wolno tu wchodzić, dlatego się nie ukryjesz - przypomniała.
Potter oparł się o ścianę z bezczelną miną i zlustrował Donovan spojrzeniem.
- Lepiej żeby twój chłopak się nie dowiedział, że odwiedzasz mnie w dormitorium - zadrwił.
Rumieniec wpłynął na policzki Maggie. Zacisnęła zęby, próbując zachować spokój.
- Powiedzieli mi co oznacza napis na karteczce - oznajmiła, co skwitował cichym przekleństwem. - Chcę żebyś mnie tam zaprowadził.
- Nie ma mowy - odparł, otwierając drzwi do pokoju.
Maggie machnęła różdżką i zamknęła je szybko. James wzniósł oczy do nieba.
- Donovan, grasz nieczysto - powiedział z nutą rozbawienia w głosie.
- Po prostu mi pomóż - poprosiła.
James wrócił do poprzedniej pozy. W milczeniu przyjrzał się stojącej przed nim dziewczynie i w głowie zalęgł mu się iście szatański plan.
- Zgoda - rzekł, na co zielone oczy Maggie zalśniły radośnie. - Ale pod jednym warunkiem - zastrzegł.
- Jakim? - zapytała szybko.
- Randka, Donovan.
Cofnęła się o krok, patrząc na niego z otwartymi ustami. James uśmiechał się z wyraźną satysfakcją.
- Mam chłopaka - przypomniała mu gniewnie.
- Nie mój problem - zakpił, unosząc brew.
- A ty obiecałeś, że dasz mi spokój. Że skończysz z tymi głupimi tekstami... Obiecałeś, James.
-  Pamiętam. - Chwila, w której obiecywał poprawę do tej pory śniła mu się w koszmarach. - Al i Rosie obiecali mi z kolei, że nie wspomną przy tobie o lustrze. Wszyscy dotrzymujemy obietnic do momentu, gdy stają się dla nas niewygodne.
- Nie umówię się z tobą.
- Nie pokażę ci Zwierciadła.
Jim był naprawdę zadowolony ze swojego ultimatum. Za to Maggie gotowała się że złości.
- Niech cię gargulec kopnie, Potter! - zawołała, zbiegając do pokoju wspólnego.
- Polecam się na przyszłość! - krzyknął za nią, po czym pogwizdując radośnie otworzył drzwi do pokoju.


***
- I co? - zapytała podczas kolacji Rose.
Maggie wbiła widelec w kiełbaskę z takim impetem, że Weasleyówna aż się przelękła.
- To chyba oznacza, że nie wyszło - odpowiedział za Mags Al.
- Powiedział, że mnie tam zaprowadzi - wyburczała. - Pod jednym warunkiem. Mam się z nim umówić.
Albus zakrztusił się sokiem dyniowym. Rosie spojrzała na kuzyna z dezaprobatą, po czym pokręciła głową.
- Jim wiedział, że się nie zgodzisz - rzekła. - A w ten sposób nie możesz mu zarzucić, że nie chce pomóc.
- Co takiego zobaczył w tym lustrze, że tak się przed nim broni? - zapytała się na głos Maggie.
- Nigdy nam tego nie powie.
Albus przestał wreszcie kaszleć i otarł łzy, które napłynęły mu do oczu.
- Gdybyś się zgodziła, musiałby cię tam zaprowadzić - zauważył chrapliwym głosem.
- Dlaczego wszyscy Potterowie mają tendencję do zapominania o moim chłopaku? - zirytowała się.
- Bo to buc?
Maggie opadła szczęka, a Rosie spojrzała z niedowierzaniem na Albusa, który tylko wzruszył ramionami.
- Kim jesteś i co zrobiłeś z Alem Potterem? - zapytała powoli Maggie.
- Mags, przepraszam, ale po tym co zaszło w Hogsmeade... Craig nie zdobył mojej sympatii - szczerze wyznał Albus. - Zostawił cię samą.
- Skąd mógł wiedzieć...? - stanęła w jego obronie.
- Nie mógł - przerwał jej. - Ale żadne z nas nawet by nie pomyślało, żeby cię spuścić z oczu choć na moment, teraz, gdy nie jest zbyt bezpiecznie...
Maggie odwróciła wzrok. Albus popatrzył się na nią z przepraszającym uśmiechem.
- Teraz, gdy powiedziałem co myślę o Craigu, możemy wrócić do tematu - rzekł. - Mój brat i Zwierciadło.
- Nie umówię się z nim - warknęła.
- Nawet ci tego nie proponuję. Ale może jest sposób, żeby znaleźć Zwierciadło bez pomocy Jima.
- Jak? - zaciekawiła się Rosie, natomiast Maggie wyprostowała się powoli.
- Mapa... - szepnęła. - James mógł zaznaczyć to miejsce na Mapie. A nawet jeśli tego nie zrobił, będzie nam łatwiej poruszać się po zamku.
- Chcecie buchnąć Jimowi Mapę Huncwotów? - spytała Rose piskliwym szeptem.
- To rodzinne dziedzictwo - przypomniał Albus.
- To się źle skończy... - wymamrotała tylko.


***
Widok Albusa siedzącego na łóżku Freda nie zdumiał Jima tak bardzo jak fakt, że młodszy brat trzymał w ręce Mapę Huncwotów. James potrzebował chwili żeby ogarnąć to, co widzi, a potem wyciągnął różdżkę.
- Chwila! - Al uniósł ręce. - Mam pokojowe zamiary.
- Powiedzieliście Donovan o Zwierciadle - warknął James. - A teraz dobieracie się do Mapy. Serio myślicie, że zaznaczyłem je wielkim czerwonym iksem?
- Słuchaj, baranie - westchnął ciężko Al, rzucając kawałek pergaminu bratu. - Wiem, że nie naniósłbyś położenia lustra na Mapę. Powiedziałem Maggie, że spróbujemy ją zabrać, bo chciałem zyskać na czasie.
- Gadasz bez sensu - warknął James.
- Mags jest gotowa łazić po zamku i zaglądać w każdy kąt. Co może nie być zbyt bezpieczne. Nie wiemy czy Carrowowie znają tajne przejścia do zamku... Nie wiemy, czy nie mają w szkole sojuszników... Mapa pomogłaby uniknąć jej problemów.
- Problem to dopiero będzie miała jak zobaczy Zwierciadło - oznajmił gniewnie James. - Nie masz bladego pojęcia jak ono przyciąga. A jak raz się zacznie o nim myśleć...
- Coś ty tam zobaczył? - zapytał cicho Al.
James ugryzł się w język zanim odpowiedział. W milczeniu popatrzył na Mapę, a potem na brata i zacisnął usta.
- Zaprowadzę ją - powiedział w końcu. - Błądzenie po korytarzach, nawet z Mapą Huncwotów, nic jej nie da. Ale zrobimy to po mojemu.
- To znaczy?
- Zawiążemy jej oczy. Nie pozna drogi do tego miejsca.
- Nie mogłeś od razu jej tego zaproponować zamiast grozić randką? - zakpił Al.
Brat zgromił go spojrzeniem.
- Pójdziemy tylko my: ja i ona - dodał jeszcze James. - Inaczej niech zapomni.


***
Rose i Maggie w ciszy słuchały Albusa, który zdawał relację ze starcia z bratem.
- Zaprowadzi mnie? - upewniła się. - Mam tylko mieć zawiązane oczy?
- Tak powiedział - potwierdził Al.
Zastanawiała się tylko chwilę.
- Zgoda - rzekła. - Kiedy?
- Sama się z nim dogadaj - wyszczerzył się. - Właśnie idzie.
James podszedł do nich szybko i pochylił się, by cicho o czymś powiedzieć.
- Masz być gotowa dzisiaj o północy - mruknął. - Jak się spóźnisz, drugiej szansy nie będzie.
Odszedł zanim zdążyła o cokolwiek zapytać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz