Kiedy Al wszedł do pokoju wspólnego, Jim i Fred zaczęli głośno klaskać i pokrzykiwać. James nawet wstał i poklepał brata z uznaniem po plecach. Molly, która przyglądała się temu podejrzliwie, zostawiła na moment koleżanki i podeszła bliżej, by dowiedzieć się, co jest grane.
- Wreszcie mogę publicznie przyznawać się do naszego pokrewieństwa - wyszczerzył się starszy z Potterów.
Rosie i Maggie nie miały takich szczęśliwych min. Wpatrywały się w Ala z wyraźnym przerażeniem. W głowach miały już scenariusze najstraszliwszych kar jakie mogą spotkać ucznia za potraktowanie siostrzeńca dyrektora upiorogackiem.
- Dostałeś szlaban? - zapytała zaraz Rose.
- Ale chyba nie wyślą cię do Zakazanego Lasu? - zapiszczała Mags.
- Spędzę weekend na pomaganiu w skrzydle szpitalnym - oznajmił Al, rzucając się na kanapę.
- Serio? - skrzywił się Jim. - Blackwell potraktował cię bardzo pobłażliwie, biorąc pod uwagę fakt, że rzuciłeś klątwę na jego bratanka.
- Co zrobiłeś? - Molly z wrażenia aż usiadła na fotelu.
- To pewnie ze względu na jego czystą kartotekę - uznał Fred. Całkowicie zignorował kuzynkę. - Ale list do domu będzie?
- Hmm... Nie sądzę...
Zarówno Fred jak i Jim wydali z siebie oburzony okrzyk.
- Coś podobnego! - James patrzył na brata jak na nowy gatunek fantastycznego zwierzęcia. - Jak ty to zrobiłeś?
- Może pomogły mi w tym imiona po dyrektorach, których portrety wiszą na ścianach gabinetu? - zakpił Albus.
- Och, rozmawiałeś z Dumbledorem? - oczy Rose zajaśniały jak gwiazdy.
- I ze Snapem też - potwierdził.
- I co sądzisz o pomyśle taty żeby nazwać cię Severusem? - zapytał wesoło Jim.
- Myślę, że tata miał dobry powód, żeby wybrać takie a nie inne imię - odparł.
- Czyli, tak na dobrą sprawę, to ci się upiekło? - Maggie była tak samo zaskoczona jak Jim i Fred.
- Blackwell powiedział, że wie, że zostałem sprowokowany i wystąpiłem w waszej obronie - powiedział Al. - I że Lance ma trudny okres...
- To by się zgadzało - rzekła Molly, marszcząc brwi.
Oczy wszystkich nagle skupiły się na niej. Dziewczyna wyprostowała się wtedy i lekko zmrużyła oczy.
- Czy wy serio nie czytacie gazet? - prychnęła, poprawiając piaskowy warkocz, przerzucony przez ramię.
- Ostatnio przeczytaliśmy ich aż nadto... - mruknął Jim, myśląc o Prorokach z biblioteki.
- Widać niedokładnie. We wczorajszym Proroku była wzmianka o śmierci Temidy Blackwell-Peverell. Ona, jej mąż i syn zginęli w wypadku. Jakieś zaklęcie wymknęło się spod kontroli...
- Powiedziałaś "Peverell"? - Al był pewien, że się przesłyszał. - Przecież ten ród wygasł.
- Widać nie - zauważyła. - Jakiś Peverell musiał dawno temu wyjechać do Ameryki i udało mu się utrzymać linię aż do dziś.
- Więc Blackwellowie są też spowinowaceni z Peverellami - pokręciła głową Rose.
- Nic dziwnego, że Lance tak dumnie się nosi - mruknęła Maggie.
- Cóż, w tym wypadku zginęli ostatni potomkowie rodu - zauważyła spokojnie Molly. - Z tego co czytałam, nie ma już nikogo, kto nosiłby to nazwisko.
- Chyba, że jest jakiś Peverell z nieprawego łoża - zaśmiał się Fred.
- To dziwne, że wcześniej nic o nich nie słyszeliśmy - stwierdził Jim. - Ród o historii na podstawie której tworzy się legendy, a nikt nie wiedział, że jego członkowie nadal żyją i to pod rodowym nazwiskiem.
- To tym bardziej dziwne, bo Lance nie chwalił się na prawo i na lewo, że jest z nimi spokrewniony - zauważył Fred.
- Naprawdę tego nie rozumiecie? - zdziwiła się Maggie. - Przecież w "Opowieści o Trzech Braciach" nawet raz nie pada nazwisko Peverell. Również imiona braci się nie pojawiają. Możliwe, że tylko w waszej rodzinie słyszało się o tym, że to historia rodu Peverellów, bo jesteście poniekąd z tym związani.
- Pewnie masz rację - zgodził się z nią Al. - Gdyby Lance wiedział o legendzie to co my, na pewno rozpowiadałby o Peverellach na lewo i na prawo.
- A tak odeszli w zapomnieniu - podsumował Fred.
- To tym bardziej dziwne, bo Lance nie chwalił się na prawo i na lewo, że jest z nimi spokrewniony - zauważył Fred.
- Naprawdę tego nie rozumiecie? - zdziwiła się Maggie. - Przecież w "Opowieści o Trzech Braciach" nawet raz nie pada nazwisko Peverell. Również imiona braci się nie pojawiają. Możliwe, że tylko w waszej rodzinie słyszało się o tym, że to historia rodu Peverellów, bo jesteście poniekąd z tym związani.
- Pewnie masz rację - zgodził się z nią Al. - Gdyby Lance wiedział o legendzie to co my, na pewno rozpowiadałby o Peverellach na lewo i na prawo.
- A tak odeszli w zapomnieniu - podsumował Fred.
- Wiele wspaniałych rodów upadło - przypomniała mu Rosie. - Ich też to w końcu spotkało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz