SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!
Maggie nie miała pojęcia, że czas może się rozciągać do tego stopnia. Wydawało się jej, że spędziła w Lesie już wiele godzin, a tak naprawdę minęło dopiero kilka minut. Szelesty, dziwne dźwięki i tajemnicze odgłosy doprowadzały ją do paniki, ale musiała zachować zimną krew. Nie zamierzała tutaj umrzeć. Miała plany. Mnóstwo planów.
- Słowo honoru - szepnęła. - Jeśli wyjdę z tego cała, będę miła dla Jima. Obiecuję.
Targowanie się z losem nie zawsze przynosiło efekty, ale miała nadzieję, że w tym wypadku to poskutkuje. W końcu żyła w magicznym świecie i różne cuda się zdarzały.
I wtedy usłyszała cichy klekot, który zapamiętała z ostatniej wyprawy do Zakazanego Lasu.
Pająki.
***
Rosie szybko się zorientowała, że ten, kto przywiązywał ją do drzewa, wyraźnie bardzo się spieszył, bo po chwili wiercenia się i kręcenia. sznur poluzował się na tyle, by mogła wsadzić pod niego dłonie i powoli zsunąć go w dół. Dziewczyna odetchnęła z ulgą, gdy wreszcie mogła odsunąć się od chropowatej kory i nabrać powietrza do płuc. Szybko przeszukała kieszenie szaty, poszukując swojej różdżki i zalała ją fala niewysłowionej ulgi, gdy znalazła ją na swoim miejscu.
- Lumos - szepnęła.
Blade światło zalało ścieżkę. Dziewczyna rozejrzała się dookoła, próbując zorientować się w jakim miejscu Lasu się znalazła, ale nie potrafiła tego ocenić. Było ciemno, drzewa przesłaniały horyzont, a ona nigdy nie była dobra w rozpoznawaniu kierunków w mroku. Nie mogła jednak zostać w tym miejscu, dlatego położyła różdżkę płasko na dłoni, mamrocząc pod nosem Wskaż mi. Zaklęcie kierunków świata było jednym z pierwszych, które opanowała do perfekcji, znając swoje słabości w tej dziedzinie. Kiedy czubek różdżki wskazał północ, ostrożnie ruszyła we wskazanym kierunku.
***
Al obudził się z koszmarnym bólem głowy. Jęknął cicho, próbując dotknąć obolałego punktu, ale jego ręce zatrzymały się w pół drogi, przywiązane mocno do boków. Chłopak zamrugał szybko, próbując dostrzec coś w mroku. Jakie było jego zdziwienie, gdy zobaczył przed sobą ściółkę i drzewa, które wyglądały na naprawdę stare. Nie musiał długo myśleć, by rozpoznać miejsce.
Zakazany Las.
Jak, na brodę Merlina, znalazł się w Zakazanym Lesie? I gdzie były dziewczyny?
Ostatnie, co zapamiętał, to błysk czerwonego światła. A potem nastała ciemność.
- Świetnie - wymamrotał, próbując poruszyć ręką na tyle, by dosięgnąć różdżki.
Niestety, żeby to zrobić, musiałby wykręcić sobie rękę ze stawów, a na to nie był gotowy. Westchnął więc tylko z frustracją i rozejrzał się dookoła, próbując znaleźć coś, co może mu pomóc. Nawet przez myśl mu nie przeszło, by zacząć wzywać pomocy. Jeśli wiedział cokolwiek o Zakazanym Lesie, to to, że krzyk nie był dobrym pomysłem, jeśli chciało się tu przeżyć.
- Co by zrobił Jim na moim miejscu? - zastanowił się na głos.
I zaraz wywrócił oczami. Czy jego straszy brat naprawdę był takim autorytetem w sprawie beznadziejnych sytuacji? Dlaczego nie mógł pomyśleć o swoim ojcu?
- Skup się - polecił sobie.
Było to jednak potwornie trudne w chwili, gdy jego głowa pulsowała tępym bólem, a wszystko dookoła wyglądało jakby chciało go pożreć i patrzyło się na niego z ciemności.
Al zamrugał szybko.
Naprawdę widział parę oczu w ciemności.
***
Maggie cała zesztywniała. Serce galopowało jej tak szybko, że groziło to zawałem. Wyczuwała różdżkę w kieszeni i rozpaczliwie próbowała do niej dosięgnąć, ale była zbyt dobrze związana.
Klekot się przybliżył. I dołączył do niego drugi.
Źle. Było naprawdę bardzo, bardzo źle.
Zamknęła oczy, całą sobą skupiając się na zaklęciu przywołującym. Co z tego, że jeszcze nie uczyli się zaklęć niewerbalnych? W tym momencie potrzebowała swojej różdżki i nie ważne było w jaki sposób do niej dosięgnie. Poza tym, czy pozostało jej coś innego?
Accio - powtarzała w myślach. - Accio, Accio, Accio...
Klekot słychać było już z tak bliska, że niemal mogła sobie wyobrazić ogromnego pająka wyciągającego po nią swoje szczypce. Zacisnęła więc mocniej powieki i skupiła się całą sobą na przywołaniu różdżki. Wyczarowała cielesnego patronusa za pierwszym razem, będąc w trzeciej klasie, tak czy nie? Więc to też nie powinno jej sprawić kłopotu.
Accio! Accio! Accio!
Różdżka drgnęła w jej dżinsach. Maggie wciągnęła głośno powietrze.
Accio!
Różdżka przyleciała do jej dłoni, zupełnie jakby dziewczyna wyciągnęła ją z kieszeni. Zacisnęła na niej palce i rozcięła sznur, tylko po to by przytulić się plecami do drzewa i wycelować ją w zbliżającego się w jej kierunku olbrzymiego pająka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz