Maggie nie potrafiła poradzić sobie w nowej sytuacji. Wieść o tym, że dała kosza Jimowi Potterowi rozeszła się po Hogwarcie w naprawdę niesamowitym tempie (dziewczyna podejrzewała o udział w tym kilka postaci z obrazów). Niczego nie ułatwiał również Jim, który miał tendencję do pojawiania się w niespodziewanych momentach i rzucania znienacka tekstem w stylu: "To może dzisiaj, Donovan?", albo "Donovan, nie daj się dłużej prosić". Miała go po dziurki w nosie i nawet nie starała się tego ukryć.
- Nienawidzę go! - oznajmiła gniewnie, siadając między Alem a Rosie w Wielkiej Sali.
- Kogo? - zapytał Al, w spokoju konsumując jajecznicę.
- Twojego braciszka - warknęła. W tym momencie pałała niechęcią do całego rodu Potterów.
Albus postanowił nie odpowiadać, a Rosie spojrzała na przyjaciółkę ze współczuciem.
- Co tym razem? - spytała.
- Przyczepił do tablicy ogłoszeń kartkę z pytaniem czy się z nim umówię! - Maggie większą część ranka poświęciła na zrywanie podobnych kartek z tablic całej szkoły. - Nie rozumie, że nie, to znaczy nie?
- Powiedz tak i da ci spokój - zaproponował Al, wzruszając ramionami i nanbierając kolejną porcję jajek.
Obie spojrzały na niego z niedowierzaniem, na co tylko uśmiechnął się ironicznie.
- To Jim - powiedział tylko. - Im bardziej coś jest poza jego zasięgiem, tym bardziej chce to dostać.
- Nie zwariowałam jeszcze tak bardzo, żeby się z nim umówić - oznajmiła Mags, sięgając po kiełbaski z serem. - W końcu mu się znudzi - pocieszyła sama siebie.
Wtem usłyszeli znajomy szum i w sali zaroiło się od sów. Al odsunął talerz, gdy przed nim wylądowały dwie. Jedna przyniosła nowy egzemplarz Proroka. Maggie sięgnęła zaraz po gazetę, a Al zapłacił za przesyłkę.
- Coś ciekawego? - zapytał, otwierając kopertę od rodziców.
Maggie nie odpowiedziała, wpatrując się w pierwszą stronę z szeroko otwartymi oczami.
- Mags? - Rosie pochyliła się w stronę przyjaciółki.
Po przeczytaniu pierwszego wiersza listu, Al wyrwał gazetę z rąk Maggie i aż sapnął.
- Wredna krowa... - warknął.
Z pierwszej strony krzyczał nagłówek:
ALBUS POTTER W KŁOPOTACH! JEGO PRZYJACIÓŁKA POSZUKIWANA PRZEZ ŚMIERCIOŻERCÓW!
Jak donosi nasza korespondentka, Rita Skeeter, mała przyjaciółka Potterów, niejaka Margaret Donovan, stanowi cel ostatnich ataków śmierciożerców. Zbiegli z Azkabanu Alecto i Amycus Carrowowie najprawdopodobniej polują właśnie na wychowankę czarodziejskiego sierocińca imienia Gasparda Shingletona, o pochodzeniu której nic nie wiadomo. Mała Margaret została znaleziona na progu sierocińca 14 lat temu. Opiekunom nie udało się ustalić, kim są jej rodzice, ani czy oboje są czarodziejami. Nie wiadomo też czego chcą od dziewczynki śmierciożercy. Możliwe, że Maggie Donovan jest dzieckiem jednego z wielkich popleczników Sami-Wiecie-Kogo i Carrowowie widzą w niej nadzieję na odrodzenie się Mrocznych Czasów. O tym, że dziewczynka jest potężną czarownicą może świadczyć fakt, że w wieku 13 lat - już za pierwszym razem - zdołała wyczarować cielesnego patronusa, co nie udało się nawet Harry'emu Potterowi.
- Mags... - zaczęła Rosie, ale Maggie tylko pokręciła głową i zerwała się z miejsca.
W drzwiach minęła się z Jamesem, Fredem i Louisem, którzy śmiali się z czegoś co właśnie zaplanowali. Chłopaki spojrzeli za nią, po czym podeszli do zaaferowanych Ala i Rosie.
- Co się stało Donovan? - zapytał Fred, siadając obok Rose i nakładając na talerz kopiastą porcję jajek.
- Patrzcie - powiedział tylko Albus, pokazując bratu i reszcie artykuł.
James wyrwał mu gazetę i przebiegł wzrokiem po artykule. Zadowolona mina zniknęła z jego twarzy. Zacisnął palce tak mocno na gazecie, że aż zrobił w niej dziury, a potem zaklął na cały głos.
- James! - zawołała oburzona Molly, która akurat podchodziła do stołu. - Mam ci odjąć punkty z samego rana?
Kuzyn totalnie ją zignorował.
- Skąd ta Skeeter to wszytko wie? - zapytał wściekłym głosem.
- Tata pisze, że wyciągnęła informacje od pani Ashton - poinformował brata Albus, czytając gorączkowo list z Doliny. - I musiała podpytać kogoś z naszych kursów obrony. Co w sumie nie było trudne, bo patronus Mags wywołał spore zamieszanie.
Louis i Fred w milczeniu przeczytali artykuł. Molly zaglądała im przez ramię, a minę miała coraz bardziej przestraszoną.
- To Mags szukają? - zapiszczała. - Słodki Merlinie!
Zielone oczy Ala spojrzały w brązowe Jamesa. O całej sytuacji wiedzieli dotychczas jedynie oni i Lily, ale dziewczynka dostała zakaz rozmawiania o tym z kimkolwiek. Ojcu chodziło najbardziej o bliźniaków Scamander i innych kolegów z roku Lily. Nie chciał żeby ktoś przypadkiem chlapnął jęzorem. Maggie nie potrzebowała dodatkowych stresów.
- A może ona jest córką Sami-Wiecie-Kogo?! - Molly miała pełne przerażenia oczy.
- Nie gadaj głupot - ofuknęła ją zaraz Rose. - Sama-Wiesz-Kto zginął długo przed narodzinami Mags.
Molly zrozumiała, że palnęła gafę, więc spuściła wzrok. James wpatrywał się w nią jednak z morderczą miną.
- I zaczną się teorie spiskowe - westchnął Louis. - Czyją jest córką? Czy jej rodzice byli czarodziejami? Czy pochodzi z rodu czystej krwi? Jak bardzo jest potężna?
- Tak naprawdę nic o niej nie wiemy - zauważył cicho Fred. - Ona sama nic nie wie.
Albus rozejrzał się po Wielkiej Sali. Zauważył kilka zaciekawionych spojrzeń, a kilka osób szeptało o czymś intensywnie, co jakiś czas zerkając w ich stronę. Zauważył nawet wzrok Scorpiusa Malfoya, który skinął mu szybko głową, po czym lekko uniósł leżącą przed nim gazetę.
- Scorp chyba ma pytania - mruknął w stronę Rosie.
Dziewczyna zerknęła szybko w stronę stołu Ślizgonów.
- Pogadam z nim - szepnęła.
James skrzywił się, ale tego nie skomentował. Dla niego Ślizgon był Ślizgonem, a w dodatku ten nazywał się Malfoy. W dzieciństwie nasłuchał się opowieści wujka Rona i teraz nie mógł się zdobyć na przyjazne gesty w stronę Scorpiusa. Chociaż wszystko wskazywało, że chłopak jest naprawdę w porządku. Uznał, że Rose może sobie robić co chce. Gdyby to była Lily...
- Poszukajmy Donovan - zaproponował. - Ktoś musi jej teraz przemówić do rozumu. Pewnie znowu uważa się za niegodną naszego towarzystwa.
- I tym kimś zamierzasz być ty? - Al spojrzał krytycznie na brata. - Wiesz, że Mags nie za bardzo cię teraz lubi, prawda?
- Może sobie czuć co chce - burknął Jim. - Ale to mnie jednego słucha w tej kwestii.
- Prawda - mruknął Al, podnosząc się. - W takim razie chodźmy. Czas sprawdzić, czy ktoś knuje coś niedobrego.
***
James i Al wpatrywali się uważnie w Mapę Huncwotów, ale nigdzie nie znaleźli kropki z imieniem i nazwiskiem Maggie.
- Znalazła Pokój Życzeń - stwierdził Albus. - Na pewno.
- Niekoniecznie - pokręcił głową Jim. - Możliwe, że znajduje się w jakimś miejscu, które nie jest zaznaczone na mapie.
- A czy wtedy jej kropka nie pokazałaby się tak czy owak? W jakimś irracjonalnym miejscu?
- Mapa pokazuje wszystko, co zawarli w niej twórcy. Nie może pokazać pomieszczeń, których nie odnaleźli. One jakby dla niej nie istnieją. Dlatego to ja z Lou i Fredem dodałem to i owo - dodał dumnie, wskazując palcem na Komnatę Tajemnic i nowe tajne wyjście z Hogwartu. - Staramy się na bieżąco ją uzupełniać.
- Nie zmienia to jednak faktu, że Maggie jest w takim miejscu, o którym ani wy, ani Mapa nie macie pojęcia - zauważył Albus.
- Musimy poczekać, aż pojawi się na Mapie i wtedy z nią pogadamy. - James nie widział w tym problemu.
- Mam nadzieję, że wcześniej pojawi się na zaklęciach - mruknął Al. - Tak właściwie, czy nie powinieneś być teraz na eliksirach?
Starszy z Potterów spojrzał na zegarek i zaklął pod nosem.
- Koniec psot - szepnął, stukając różdżką w kawałek pergaminu. - Jeśli spotkasz Donovan, przekaż jej ode mnie, że nic mnie nie obchodzi jaki ma status krwi. I tak zamierzam się z nią umówić.
Albus prychnął w odpowiedzi, patrząc jak jego brat opuszcza pokój wspólny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz