Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku! Oby był jeszcze lepszy niż poprzedni!
***
Wystarczyło kilka dni w Hogwarcie, by Maggie i pozostali zapomnieli jak przyjemne były święta. Obowiązki zwaliły się na nich jak lawina, a sterta prac domowych zamiast maleć, rosła.
***
Wystarczyło kilka dni w Hogwarcie, by Maggie i pozostali zapomnieli jak przyjemne były święta. Obowiązki zwaliły się na nich jak lawina, a sterta prac domowych zamiast maleć, rosła.
- Powariowali - burknął Al po raz 20 skreślając linijkę wypracowania dla Robardsa. - Zachowują się jakbyśmy już w tym roku mieli zdawać sumy.
- Za bardzo odpuściliśmy sobie przed świętami - uznała Rose.
- Właśnie! - Maggie podniosła głowę znad notatek o Zaklęciach Niewybaczalnych. - Gdzie tak znikaliście przez cały listopad? Byłam przekonana, że siedzicie w bibliotece.
- Chyba coś ci się pomyliło - machnął ręką Al. - Sama spędzałaś tyle czasu z Craigiem, że wydawało ci się, że to nas nie ma.
Dziewczyna zmarszczyła brwi, przyglądając się podejrzliwie dwójce swoich przyjaciół. Ani Al, ani Rosie nie dali jednak po sobie poznać, że kłamią.
- Może i tak - westchnęła, sięgając po wisiorek z czaplą i obracając go w palcach.
***
Wchodząc rano do Wielkiej Sali, Maggie powitały ukradkowe spojrzenia i szepty. Żołądek Donovan związał się w ciasny supeł, a gdy w jej stronę ruszył Craig z egzemplarzem Proroka w ręce, już wiedziała. Nim jednak Craig zdążył do niej dojść, dopadły ją Roxanne i Lily.
- Mags, musisz to przeczytać! - Lily była naprawdę przerażona.
- Już dałyśmy znać reszcie - dodała Rox. - Monety nadal się przydają.
Dotarł do nich Craig i Maggie od razu wyciągnęła rękę po gazetę. Chłopak wiedział o wszystkim i wyglądał na poruszonego.
POWRÓT CZARNEGO PANA!!!
Nie dalej jak wczoraj w godzinach wieczornych, po wielomiesięcznej przerwie, doszło do kolejnego ataku ze skutkiem śmiertelnym. W swoim mieszkaniu został znaleziony Curtis O'Connel, 20-letni wychowanek londyńskiego sierocińca imienia Gasparda Shingletona. Ciało znalazła jego narzeczona, Mandy Shepperd, którą w stanie głębokiego szoku przewieziono do Szpitala Świętego Munga.
"Panna Shepperd powtarzała w kółko dwa słowa - podaje nam jedna z uzdrowicielek. - Czarny Pan".
Czy może tu chodzić o najgroźniejszego czarnoksiężnika wszech czasów: Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać? Czyżby słynny Harry Potter jednak nie pokonał go w pamiętnej Bitwie o Hogwart? A może pojawił się nowy Czarny Pan? Zapytany o tożsamość mordercy szef Biura Aurorów, Harry Potter, odpowiada: "Jesteśmy na tropie. Dla dobra śledztwa nie możemy udzielać informacji".
Wśród czarodziejów krąży jednak pogłoska o pewnym czarnoksiężniku, który krwawo zapisał się ostatnimi czasy w dziejach Francji. Mowa tu o tajemniczym Mordredzie, który swoje ofiary oznacza wypalonym inicjałem swojego imienia. Czy to może być on? I w jaki sposób jest z nim powiązana mała Maggie Donovan, której uparcie poszukują śmierciożercy?
O potencjalnych powiązaniach więcej w kolejnym numerze Proroka.
Maggie powoli odłożyła gazetę na blat stołu. Craig usiadł obok niej i wziął ją za rękę, chcąc w ten sposób dodać otuchy. Ona jednak jakby tego nie zauważyła.
- Znałaś tego chłopaka? - zapytał.
- Był ze mną u Ollivandera - szepnęła. - Kiedy dostaliśmy listy z Hogwartu, pani Ashton wyznaczyła nam opiekunów, którzy mieli pomóc w zakupach. Curtis poszedł ze mną... Czy on też zginął przeze mnie?
- Nie wiemy, czy jego śmierć jest powiązana z atakami na sierocińce - trzeźwo zauważyła Lily. - Nie ma tu ani słowa o Carrowach, a przecież wiemy, że to oni cię szukają.
- Ten artykuł śmierdzi Ritą - osądziła Rox. - Więcej tu gdybania niż faktów.
- Ale ten Mordred... - zaczęła Mags.
- Ktoś połączył te wątki dla dodania pikanterii artykułowi - uznał Craig. - Nie ma sensu się niepotrzebnie tym dręczyć. To nic pewnego.
Maggie podziękowała mu uśmiechem, a potem spojrzała na Roxanne i Lily.
- Reszta pewnie już czeka w bibliotece - powiedziała.
- O ile nadal noszą przy sobie monety - mruknęła Roxi.
- Widziałam ostatnio jak Jim bawił się swoją, więc jak on wie, to reszta też zaraz się dowie - rzekła Lily, łapiąc Mags za rękę. - Idziemy. Trzeba to omówić. I wysłać sowy.
- Mogę iść z wami? - zapytał Craig.
- Nie. - Lily uniosła dumnie głowę, a Roxanne tylko spojrzała krzywo na Krukona. - To spotkanie Nowej Generacji - oznajmiła tonem, który wyjaśniał wszystko.
- Czyli? - Craig nie do końca zrozumiał.
- Czyli nie dla ciebie - uśmiechnęła się słodko Roxanne, biorąc Maggie za drugą rękę. - Nie jesteś członkiem rodziny.
- A Mags jest? - zapytał z dziwnym uśmieszkiem, który różnie można było zinterpretować. Maggie nie widziała w nim nic złego, ale Lily i Rox całe się najeżyły.
- Jest jedną z nas i będzie - oznajmiła Lily, posyłając chłopakowi znaczące spojrzenie, które pojął na swój sposób.
- Craig... - zaczęła Mags, ale dziewczyny już wyciągały ją z sali. - Co z wami? - spytała z irytacją.
- Nie lubię go - szczerze wyznała Lily.
- Dlaczego?
- Tak po prostu.
Maggie westchnęła cicho. Nie miała sił roztrząsać przyczyn antypatii Lily. Nie w momencie, gdy znowu zaczęło się dziać coś złego.
- Mordred... - szepnęła. - Znowu to imię.
- On na pewno nie ma związku z tobą - pocieszyła ją Roxanne. - To wymysły tych hien z gazety.
- Też mam taką nadzieję - mruknęła, podążając za dziewczynami do biblioteki.
Oooo zaczyna się robić gorąco!!! Ja też nie lubię Craiga. Mam nadzieję, że Megan znim zerwie!!!! A rozdział niesamowity jak zawsze. Czekam na dalszy ciąg!!!! ☺☺☺
OdpowiedzUsuń